Jest coś ciekawego i romantycznego* w opowieści o swoim pierwszym samochodzie, komputerze, ławce w szkole. O wszystkim pierwszym. Z racji zawodu jaki wykonywałem przez wiele lat często słyszę „jak zacząłeś z Makami?”. Czyli jaki był mój pierwszy Mac i jak do mnie trafił.

Swojego pierwszego Maka kupiłem w gdzieś w 2004 roku i był to PowerBook G4. Dzisiejszym odpowiednikiem tego komputera jest MacBook Pro, być może nawet Retina. Wtedy to był jeden z 2 modeli jakie Apple sprzedawało: PowerBook (alumioniowy) i iBook (biały, plastikowy). Kupiłem model 15".

Zapłaciłem za niego 5 tysięcy polskich złotych. Musiałem się wprowadzić z powrotem do rodziców żeby oszczędzić na czynszu i sprzedać wszystkie PCtowe akcesoria jakie miałem.

Wprowadzenie się do rodziców było tylko kulminacją

Pierwszy raz z Makami miałem kontakt w redakcji Dziennika Polskiego gdzie pracowałem dla mojej mamy w składzie DTP. Zawsze wpadałem do mamy jak byłem w centrum i pewnego dnia powiedziałem że może nauczyłbym sie tego co oni robią (Quark, Illustrator, procesowanie postscriptów, etc.).

Tamte komputery to były jeszcze Performy z serii 6200 (chyba). Czyli mówimy o komputerach z 1996 roku. Dalej niezawodnie pracujących 16 godzin dziennie w roku 2002. 100MHz, system 7 i 8 i te klimaty.

Ostatecznie okazało się że opanowanie podstawowego zestawu narzędzi zajęło mi bardzo mało czasu i kiedy wylali mnie z pierwszych studiów i tata mnie wyrzucił z domu, ta umiejętność bardzo się przydała, bo dorabianie w składzie DTP na zmianach których nikt nie chciał płaciło za połowę czynszu.

Niestety nie za całość, więc resztę uzupełniałem webdeveloperką. W czasach kiedy webdeveloper = człowiek orkiestra. Robiłem front, backend i grafikę dla najróżniejszych klientów. Niektóre strony stoją online do dziś. Celowo nie ma linka, zrozumcie.

Wszystkie narzędzia których używam są na Maku

Podczas jednego ze zleceń współpracowałem z Grześkiem Podsiadlikiem, który robił design do projektu. Zbliżał się deadline i żeby przyśpieszyć powstawanie projektu pojechałem do Grześka do domu żeby cały dzień i noc pracować razem nad stroną.

Kiedy dotarłem na miejsce Grzesiek właśnie rozpakowywał nowy nabytek: PowerBooka G4 15" (brzmi znajomo?). Nie jestem pewien czy to był jego pierwszy Mac, muszę zapytać to też był jego pierwszy Mac. Ale wiem że spędziliśmy absolutnie cały wieczór i noc nie na kodowaniu, tylko zabawie nowym sprzętem.

Do domu rano wracałem na piechotę z jedną myślą w głowie: wszystkie narzędzia których używam mają swoje odpowiedniki na Maka, system (Tiger) jest genialny, sprzęt wygląda fantastycznie i muszę go mieć.

Kilkanaście następnych tygodni spędziłem oszczędzając jak się tylko da, licząc złotówkę do złotówki i ostatecznie uzbierałem wszystko.

Bierzesz teraz, albo mam chętnych

2004 to były czasy kiedy na Allegro pojawiały się trzy Maki na tydzień i znikały w ciągu kilkunastu minut. I nie przesadzam: jak dzwoniłem do gościa pół godziny po wystawieniu aukcji mówił „panie, już nieaktualne dawno”.

Jednak w końcu się udało – zadzwoniłem i dalej był. 15-calowy, prosto z Ameryki, chyba 2-letni PowerBook. Jak usłyszałem, że dalej aktualny, bez wahania powiedziałem że biorę. Gość na to żebyśmy się spotkali przy przystanku metra Politechnika. Ja że mam 300km do tego przystanku, także mogę się spóźnić. Dał mi kilka minut na wymyślenie co zrobić, ale zacząłem się oswajać z myślą że dalej będę szukał.

Zadzwoniłem do znajomego z forum (tak jest, MyApple) i zapytałem czy nie założył by za mnie 5 tysięcy. I zrobił to, co mnie do dziś rozbraja bo gość mnie znał jako „njet z forum”!

Od razu zrobiłem mu przelew, on komputer spakował i wsadził do ekspresu Warszawa-Kraków. O drugiej w nocy na zimnym dworcu odebrałem paczkę i wróciłem do domu podjarany jak po pierwszym razie.

Reszta jest historią.

Jaka jest historia Twojego pierwszego Maka?

*) Po prawdziwie romantyczne historie trzeba sięgnąć do pierwszych miłości i innych uniesień. Ale to MyApple więc wiecie, nie będę opowiadał o mojej pierwszej randce z aktualną żoną :)


Zdjęcie: Geoff Stearns